Archiwum wrzesień 2016


Prolog
08 września 2016, 21:20

Dochodziła jedenasta. Powinien był wrócić pięć godzin temu. A jeszcze go nie było. Często zdarzało się, że wracał tak późno. A mimo to, jak zawsze, odczuwała niepokój. Nic dziwnego - bądź co bądź, już od ponad dwudziestu lat była jego żoną.

Annie, ich dziewięcioletnia córka, już spała. Dawniej nie chciała tego robić, dopóki tatuś nie przeczytał jej bajki na dobranoc. Ale w końcu zrozumiała, że tatuś, którego dzień jest wypełniony tropieniem przestępców i intensywnym myśleniem, nie zawsze po pracy ma czas i siłę, żeby się nią zająć. Mądra dziewczynka.

Julie ziewnęła. Jej również pioruńsko chciało się spać, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała czekać, dopóki jej mąż nie wróci bezpiecznie do domu.

Miała czterdzieści osiem lat, ale dbała o siebie wystarczająco, żeby mężczyźni zwracali na nią uwagę. Piękne, sięgające ramion czarne włosy, pozazdroszczenia godna talia lecz przede wszystkim bezpośredni sposób bycia sprawiały, że łatwo pozyskiwała zaufanie ludzi. przynajmniej tych płci przeciwnej. Biorąc pod uwagę fakt, że była dziennikarką, nieraz ułatwiło jej to życie.

W końcu, po jakichś dziesięciu minutach, które wydawały się wiecznością, usłyszała zgrzyt klucza w zamku. Podniosła raptownie głowę.

Po chwili do kuchni wszedł jej mąż, w swojej nieodzownej czarnej bluzie z kapturem. Serce Julie zabiło mocniej, gdy zauważyła, że jego noga jest owinięta bandażem.

- Wreszcie jesteś, martwiłam się... - przytuliła go. - Co się stało?

- Strzelali do mnie. - odpowiedział po chwili. W jego ciepłym barytonie pobrzmiewał lekki hiszpański akcent. - Musiałem iść na pogotowie, żeby mnie opatrzyli.

- Kto?! - zapytała z przerażeniem.

- Gangsterzy. - odpowiedział wymijająco.

- Jacy gangsterzy?! Co... - ledwo mogła pozbierać słowa.

Wziął ją za ręce.

- Jestem wykończony. - powiedział tonem, który doskonale ilustrował jego słowa. - Nie ma się czego bać... - ziewnął. - Jutro ci wszystko opowiem. Obiecuję.

Miała z miliard pytań, lecz zdawała sobie sprawę, że to nieodpowiedni moment, by je zadać. Położyli się spać, nie mówiąc więcej ani słowa. A następnego dnia, kiedy praktycznie przemocą wymogła na nim, by nie szedł do pracy, dotrzymał swojej obietnicy.